jesienny las

PLANETA ZIEMIA-KLIMAT-ŚRODOWISKO-PRZYSZŁOŚĆ-PRZESĄDY

prof. dr hab. inż. MAREK LEBIEDOWSKI

więcej informacji

Kultura kacapska - część III (2023r)
Co dalej? - SMUTA

Gdy zmarł car Borys Godunow państwo rosyjskie było zrujnowane. Do władzy, w zasadzie było wielu kandydatów, ale ostatecznie wybrano Fiodora syna Godunowa. Ten panował bardzo krótko, bo kilka tygodni i został uduszony przez zbuntowanych mieszkańców Moskwy. Nastał okres w państwie moskiewskim wielkich buntów społecznych określany jako „smuta”. Na zwolnione przez Fiodora miejsce buntownicy „posadzili”, bo trudno tu mówić o powołaniu na zasadach demokratycznych lub parlamentarnych, osobę podejrzaną czyli–Samozwańca I. Był on na tyle wiarygodny, że wszyscy uznali go za cudownie ocalonego syna Iwana Groźnego-Dymitra. Tak naprawdę, to nikt nie wie dokładnie do dnia dzisiejszego kim on naprawdę był. Na jego bajkę o carskim pochodzeniu, jak można przypuszczać, chyba nie nabrał się nawet jego teść, którym był wojewoda sandomierski Jerzy Mniszech, również niezły awanturnik. Zaryzykował bowiem i pozwolił, temu cwaniakowi znikąd, na małżeństwo z własną córką Maryną. Dzięki temu mieliśmy, jako Polacy, jedyną prawdziwą Polkę na tronie carskim. Na następną taką, ale nie jest to do końca pewne, musieliśmy czekać ponad 200 lat, bo caryca Katarzyna I, ukochana żona Piotra I, miała prawdopodobnie tylko nazwisko polskie-Skowrońska i była wcześniej markietanką. Natomiast Maryna , nawet patrząc na jej zachowanie krytycznie, mogłaby być nawet współcześnie bohaterką ciekawego serialu filmowego. Jej postępowanie zasługuje bowiem na uwagę.
Carską żoną Samozwańca I, była, niestety, niecały rok. O to już zatroszczyli się konkurenci. Osobnik ten chociaż, będąc w Polsce poznał wiele wpływowych osobistości-wiedział o nim król Zygmunta III a także legat papieski a to nie spodobało się, podburzanym przez Prawosławną Cerkiew i niedobitym przez Godunowa bojarom, oraz tłumowi mieszkańców Moskwy, którzy go zamordowali. Kolejnym carem został Wasyl Szujski. Miał on jednak już, od początku, poważnego konkurenta do sprawowania władzy. Był nim bowiem kolejny Samozwaniec II- Dymitr. Podobnie jak pierwszego Samozwańca, poparła jego starania o tron grupa polskich magnatów, a nawet już oficjalnie Zygmunt III. Maryna również bez oporów rozpoznała w Dymitrze II cudem uratowanego przed śmiercią męża. W wyniku tych okoliczności Wasyl Szujski poddał się Dymitrowi, a nawet został skazany na śmierć, od której uzyskał, od naiwnego Dymitra, przebaczenie. Po kolejnych rozruchach w Moskwie, ponownie głównie inspirowanych przez Szujskiego, Dymitra pojmano, ale nie od razu dokonano na nim egzekucji. Pozwolono mu żyć jeszcze cztery lata u boku Maryny, do pamiętnego 1610 roku kiedy, niby przypadkowo, zginął na polowaniu. Rok 1610 był szczególnie znamienny także dla losu Szujskiego, bo się zbiegł z końcem jego panowania. Stało się to po klęsce jego wojsk z wojskami polskimi w bitwie pod Kłuszynem. Zwycięstwo nad nim odniosły wojska dowodzone przez Stanisława Żółkiewskiego. Po tym wydarzeniu Szujski został zmuszony do abdykacji pod naciskiem opozycji bojarskiej i przewieziony, jako jeniec, do Warszawy przez hetmana Żółkiewskiego. Po tych wydarzeniach Szujski, lekko przestraszony, został jednak potraktowany przez Zygmunta III w Warszawie, prawie z honorami. Nie składał hołdu królowi. Zmarł śmiercią naturalną, bez interwencji, nawet swoich rodaków, w roku 1612-tym w Warszawie, gdzie został pochowany w mauzoleum rodzinnym. Tymczasem od połowy 1610 roku Moskwę zajęły wojska polskie. Okupacja trwała do października 1612-tego roku. Wraz z jej trwaniem narastały animozje. Pojawiły się bunty i wzrastała agresja w stosunku do żołnierzy polskich, które z czasem przerodziły się w krwawe potyczki. Ich inspiratorami, jak nietrudno się domyśleć, początkowo był barbarzyński motłoch spośród mieszkańców Moskwy. W odwecie żołnierze polscy poczęli postępować podobnie. Nie powstrzymało to, niestety, również i gorszących wybryków żołnierzy. Nakładanie na nich kar, a także wykonanie kilkudziesięciu wyroków śmierci nie zmieniło sytuacji. Zamieszanie to było wyraźnie na rękę mieszkańcom Moskwy. W oficjalnych rosyjskich źródłach propagandowych, w których kłamstwo goni kłamstwo, tak jak obecnie w wystąpieniach pewnego Mateuszka M., Polacy są przedstawiani, w tamtych czasach, jako prawie bezprzykładni okrutnicy. Jednak wszystkie podawane tam przykłady są nieprawdziwe, bo są zaczerpnięte z opisów zeznań z postępowania agentów opriczniny z czasów Iwana Groźnego, względnie są to współczesne wymysły rosyjskie.
Najświeższych przykładów bestialstwa kacapskiego i ich zwyrodnialstwa dostarcza nam obecne postępowanie żołnierzy putinowskich w wojnie w Ukrainie. Obrazy okrucieństwa są podobne, jak te pochodzące z opisów z siedemnastego wieku. Szczególnie przejmujący jest opis ostatnich losów Maryny i jej syna. Po śmierci Dymitra-Samozwańca II Maryna urodziła syna- pogrobowca. Uczuciowo związała się następnie z kolejnym potencjalnym kandydatem do tronu carskiego (ostatecznie miała już duże doświadczenie, jak niektóre znane z seriali filmowych, wyrafinowane aktorki)-z atamanem Kozaków Dońskich Iwanem Zaruckim. Maryna nowym szczęściem nie cieszyła się długo. Para ta, wraz synem Maryny, zostali schwytani, ale dopiero w 1616-roku. Zwyczajem wówczas stosowanym i jeszcze, gdzieniegdzie współcześnie wśród barbarzyńców, Iwana wbito na pal, a trzyletniego syna Maryny – powieszono, prawdopodobnie na jej oczach. Maryna ocalała, ale nikt nie opisał dalszych jej losów. Podobno zmarła w 1618-tym roku. Polacy natomiast opuścili Moskwę w 1612-tym roku, żegnani, jak można było przypuszczać, bez żalu. Pozostała jednak po nich niezatarta pamięć w postaci pomnika Minina i Pożarskiego na Placu Czerwonym w Moskwie, a także święta narodowe obchodzone uroczyście w Rosji, niby z okazji rewolucji bolszewickiej i wyzwolenia. Te dyskusyjne, połączone rocznice i obchody, wśród Rosjan myślących , ale jest ich, niestety, niezmiernie mało, nie świadczą w Rosji o dokonanym znaczącym zwrocie w jej historii i przełomie w likwidacji zniewolenia Narodu Rosyjskiego. W Rosji bowiem, żadne zwycięstwo i żadna rewolucja nie przyniosły swobód i wolności demokratyczno-obywatelskich, tylko kolejne formy zniewolenia, objawiające się jako wyrafinowany zamordyzm doprowadzany do perfekcji przez kolejne mafie rządzących klik bandyckich. Jednocześnie Rosja, jak przed wiekami, pozostaje pasożytem Europy. Czerpie prawie pełnymi garściami z postępu i osiągnięć technicznych z Zachodniej Europy, a sama tkwi w tradycji „cara armaty” i cara „pęknięty dzwon”, eksponowanych za murami Kremla. Największym haustem powszechnej, codziennej kultury zachodniej było, jakby na to nie patrzeć, spotkanie z kulturą polską w czasach wielkiej smuty. Było to widoczne w zwyczajach dworskich, które wniosła Maryna, a także spopularyzowanie języka polskiego, głównie w sferach dworskich, aż po wiek dziewiętnasty. Rosji natomiast nie zawdzięczamy nic, ani w kulturze ani w obyczajach. Metodyczna rusyfikacja z okresu zaborów oraz sowiecka nie pozostawiła w zasadzie śladu. Ta ostatnia, jeżeli się nie mylę, ugruntowała jedynie w słownictwie polskim jedno słowo, a mianowicie „podiwanić”-oczywiście coś.
W sferach naczelnych naszych polityków utrwaliła natomiast postępowanie wręcz naganne, zaczerpnięte ze zwyczajów sowieckich, to jest powszechne sypanie obietnicami bez pokrycia. Obiecywanie przysłowiowych „gruszek na wierzbie” o budowaniu tanich mieszkań, likwidacji hodowli tłustych kotów i powszechnego kolesiostwa, a także opowiadanie, że jesteśmy prawie potęgą gospodarczą i ostatnio również potęgą militarną. Pokazujemy, przy każdej okazji, plamisty język, że w nosie mamy: UE, Stany Zjednoczone a nawet Sojusz Atlantycki, jeżeli zabroni to nam wprowadzić powszechnej inwigilacji opozycji, mizantropii jako-oficjalnej doktryny dyscyplinującej kobiety, które nie chcą rodzić dzieci tylko „dają sobie w szyję” i nie kochają ministrów Czarnka i Ziobry oraz obecnego Trybunału Konstytucyjnego, a także dyktatorstwa.

.

    Prof.dr hab.inż. Marek Lebiedowski, dyscyplina naukowa - inżynieria środowiska  -  styczeń/luty, 2023r

  Liczba odwiedzin: 

Licencja Creative Commons
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 4.0 Międzynarodowe 2019-2022 Marek Lebiedowski